Po śniadaniu Karolina dokończyła wcześniej przydzielone jej zadanie. W tym samym czasie Jesika zajęła się wkurzaniem Marcina, co udało jej się już po pięciu minutach. Biedny Marcin. Karolina z niewinnym spojrzeniem poklepała kolegę po ramieniu w chwili, gdy przechodziła obok nich. Za moment wybuchła niepohamowanym śmiechem, kiedy Marcin spojrzał na nią błagającym wzrokiem.
Pół godziny później do Karoliny przyjechał ksiądz Paweł, by podać jej dokumenty związane z wyjazdem do Rzymu. Nie rozmawiali długo, bo ksiądz miał za chwilę jechać do Łodzi. Nie chciał się spóźnić na niewiarygodnie ważny dla niego wykład.
- Kiedy ksiądz wraca z Łodzi? – spytała.
- Jutro po południu już będę. – odpowiedział.
- To jutro przyniosę księdzu te dokumenty.
- Okey, przyjdź po Mszy, to pogadamy też. – uśmiechnął się.
- Dobrze. – skinęła głową i odwzajemniła uśmiech.
- A i zadzwoń do księdza Michała. Ma do Ciebie jakąś sprawę. – puścił oczko brunetce, po czym pożegnali się i wyszedł.
Tego dnia wszyscy mieli sporo pracy. Szczególnie praktykantki, które od początku dostawały przeróżne polecenia. Dzisiaj był duży ruch wśród klientów. Dziewczyny przez pięć godzin nie miały czasu wytchnienia. Na parę minut przed skończeniem praktyk na dzień dzisiejszy zostały poproszone na rozmowę z Marcinem i jego tatą w sprawie z ostatnim dniem ich praktyk.
Dziewczyny miały mieć swoją własną wystawę w Starostwie miasta, co było marzeniem Karoliny. Do tego miejsca przychodzi dziennie kilkaset osób, a wystawy obrazów, zdjęć czy rzeźb są ustawiane głównie przy wejściu, tak żeby wszyscy mogli je oglądać. Karolina czytała już o osobach, które przez taką wystawę zyskały sławę albo świetnie płatną pracę.
Ustalono, że wernisaż ich zdjęć reklamowych odbędzie się w piątek, zaś od jutra zaczną się przygotowania do niego. Dokładniej rzecz biorąc, jutro Karo i Jess będą pracować na wcześniej przygotowanych przez siebie stanowiskach, a dzień później zajmą się przerabianiem zdjęć i ich wywołaniem. W piątek będzie pakowanie zdjęć w antyramy i przewiezienie ich do Starostwa.
Po ustaleniu planu zadań dziewczyny szykowały się do wyjścia. Karolina wychodziła z zaplecza, kiedy do zakładu fotograficznego wszedł listonosz z pięknym bukietem róż.
- Szukam Karoliny… - nie dokończył, bo przerwała mu Karolina.
- To ja.. – powiedziała.
- Proszę, do dla Pani. – oznajmił wręczając jej kwiaty, po czym poprosił o podpis.
Karolina położyła kwiaty na ladę wyciągając z nich małą, białą kopertę, w której była karteczka.
„Nie potrafię tak żyć. Kocham Cię, Skarbie,
xMichał”
Nie mogła w to uwierzyć. Owszem, podejrzewała, że ksiądz może coś do niej czuć, widziała jak na nią patrzył, jak cierpi, gdy ją mijał w szkole, gdy jeszcze pracował w jej rodzinnym mieście, dopóki nie został przeniesiony do innej parafii. Po jego wyjeździe, Karoline i brakowało tego wszystkiego, ale nie sądziła, że to co jeszcze do niedawna było obracane w zwyczajne żarty Jesiki i Marty okaże się prawdą.
Jesika zaczęła się martwić o przyjaciółkę, która przez moment wyglądała jakby właśnie przeczytała przerażającą wiadomość. Karo nic nie powiedziała. Stała jak słup soli ślepo wpatrując się w białą karteczkę, mając nadzieję, że może pisze na niej zupełnie coś innego. Po chwili oprzytomniała. Chowając karteczkę powrotem do koperty i wkładając ją do torebki, którą miała już ramieniu skłamała, że to od Patryka. Jess zaczęła coś podejrzewać, ale nie udało się jej wyciągnąć niczego od przyjaciółki, bo do studia zawitał Przemek, który porwał koleżankę do pobliskiej kawiarni.
Pół godziny później do Karoliny przyjechał ksiądz Paweł, by podać jej dokumenty związane z wyjazdem do Rzymu. Nie rozmawiali długo, bo ksiądz miał za chwilę jechać do Łodzi. Nie chciał się spóźnić na niewiarygodnie ważny dla niego wykład.
- Kiedy ksiądz wraca z Łodzi? – spytała.
- Jutro po południu już będę. – odpowiedział.
- To jutro przyniosę księdzu te dokumenty.
- Okey, przyjdź po Mszy, to pogadamy też. – uśmiechnął się.
- Dobrze. – skinęła głową i odwzajemniła uśmiech.
- A i zadzwoń do księdza Michała. Ma do Ciebie jakąś sprawę. – puścił oczko brunetce, po czym pożegnali się i wyszedł.
Tego dnia wszyscy mieli sporo pracy. Szczególnie praktykantki, które od początku dostawały przeróżne polecenia. Dzisiaj był duży ruch wśród klientów. Dziewczyny przez pięć godzin nie miały czasu wytchnienia. Na parę minut przed skończeniem praktyk na dzień dzisiejszy zostały poproszone na rozmowę z Marcinem i jego tatą w sprawie z ostatnim dniem ich praktyk.
Dziewczyny miały mieć swoją własną wystawę w Starostwie miasta, co było marzeniem Karoliny. Do tego miejsca przychodzi dziennie kilkaset osób, a wystawy obrazów, zdjęć czy rzeźb są ustawiane głównie przy wejściu, tak żeby wszyscy mogli je oglądać. Karolina czytała już o osobach, które przez taką wystawę zyskały sławę albo świetnie płatną pracę.
Ustalono, że wernisaż ich zdjęć reklamowych odbędzie się w piątek, zaś od jutra zaczną się przygotowania do niego. Dokładniej rzecz biorąc, jutro Karo i Jess będą pracować na wcześniej przygotowanych przez siebie stanowiskach, a dzień później zajmą się przerabianiem zdjęć i ich wywołaniem. W piątek będzie pakowanie zdjęć w antyramy i przewiezienie ich do Starostwa.
Po ustaleniu planu zadań dziewczyny szykowały się do wyjścia. Karolina wychodziła z zaplecza, kiedy do zakładu fotograficznego wszedł listonosz z pięknym bukietem róż.
- Szukam Karoliny… - nie dokończył, bo przerwała mu Karolina.
- To ja.. – powiedziała.
- Proszę, do dla Pani. – oznajmił wręczając jej kwiaty, po czym poprosił o podpis.
Karolina położyła kwiaty na ladę wyciągając z nich małą, białą kopertę, w której była karteczka.
„Nie potrafię tak żyć. Kocham Cię, Skarbie,
xMichał”
Nie mogła w to uwierzyć. Owszem, podejrzewała, że ksiądz może coś do niej czuć, widziała jak na nią patrzył, jak cierpi, gdy ją mijał w szkole, gdy jeszcze pracował w jej rodzinnym mieście, dopóki nie został przeniesiony do innej parafii. Po jego wyjeździe, Karoline i brakowało tego wszystkiego, ale nie sądziła, że to co jeszcze do niedawna było obracane w zwyczajne żarty Jesiki i Marty okaże się prawdą.
Jesika zaczęła się martwić o przyjaciółkę, która przez moment wyglądała jakby właśnie przeczytała przerażającą wiadomość. Karo nic nie powiedziała. Stała jak słup soli ślepo wpatrując się w białą karteczkę, mając nadzieję, że może pisze na niej zupełnie coś innego. Po chwili oprzytomniała. Chowając karteczkę powrotem do koperty i wkładając ją do torebki, którą miała już ramieniu skłamała, że to od Patryka. Jess zaczęła coś podejrzewać, ale nie udało się jej wyciągnąć niczego od przyjaciółki, bo do studia zawitał Przemek, który porwał koleżankę do pobliskiej kawiarni.
Cześć!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział!
Ciekawa jestem co ta Karolina zrobi z miłością księdza Michała :D
Czekam na nn!
Zapraszam na rozdział
Usuńhttp://sevmionelove.blogspot.com/2013/02/rozdzia-38.html
Bardzo rozbudowana fabuła, piszesz ciekawie. Zapraszam do siebie: http://verxa.blogujaca.pl/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam drugi raz i kurczę, jestem ciekawa co Karolina zrobi z uczuciem Michała. I ten bukiet... rozmarzyłam się ;) Zapraszam, dodałam kolejny rozdział :)
UsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńWild Berry z pingera
Nowy rozdział. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://sevmionelove.blogspot.com/2013/02/rozdzia-39.html
mmmmmm <3 obserwuję i zapraszam do mnie ;) http://nathalyadreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMasz talent świetny post
OdpowiedzUsuń