Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Rozdział czternasty

Parę dni później                     Wielkie pakowanie. Młoda brunetka biegała po mieszkaniu w celu znalezienia najpotrzebniejszych rzeczy. - Nie mogłaś się spakować wcześniej? – Krystian próbował obejrzeć odcinek swojego ulubionego serialu. - Dobrze wiesz, że takie rzeczy zostawiam na ostatnią chwilę. Z reguły wtedy idzie mi to zręczniej. – krzyknęła z łazienki. – Pliss, pomóż mi. – dodała po tym, jak w pośpiechu zrzuciła na podłogę mydelniczkę. - Dobra, już idę. – odparł zrezygnowany brunet.                     Dwie godziny później Karolina była gotowa do wyjazdu. Krystian zniósł walizkę siostry do auta, by nie musieć siłować się z nią następnego dnia rano. - Dzięki, brat. Jesteś super. – przytuliła o głowę wyższego od siebie mężczyznę. - Nie ma sprawy, a teraz idź spać. Wstajemy o czwartej. – wygonił ją do domu. Sam wrócił chwilę później.                     Następnego dnia Karolina obudziła się za 20 czwarta. Postanowiła, że od razu wstanie i weźmie prysznic, a pote

Rozdział trzynasty

                           Następnego dnia Karolina nie musiała wcześnie wstawać. Była sobota. Zupełny brak pośpiechu. Leniwie spojrzała na wiszący z boku pozłacany zegar idealnie komponujący się z wiśniowym odcieniem ścian.                            Ogarnął ją długo oczekiwany spokój, miała wrażenie, że czas płynie znacznie wolniej. Podświadomie pogrążyła się we wspomnieniach. Myślami wróciła do wydarzeń sprzed wakacji, gdy była w pierwszej klasie technikum. Wszystko wydawało się łatwiejsze. Problemy rozwiązywały się jakoś szybciej. Brak kłótni z przyjaciółkami. Brak związków. Zero sympatii. Tylko jedna diametralna zmiana. Wujek Karoliny został przeniesiony do parafii w jej rodzinnym mieście. To właśnie tu, w tej parafii poznała księdza, do którego się przywiązała. Mogła przesiadywać z nim godzinami i rozmawiać na każdy temat. Od początku uznawała go za dobrego przyjaciela. A teraz? Teraz jest inaczej. Widują się raz na jakiś czas, a spotkaniom towarzyszą spojrzenia mówiące to, cze

Rozdział dwunasty

                 Minęły 4 godziny od rozpoczęcia wernisażu. Wszyscy zaproszeni goście powoli zaczęli się rozchodzić. Na koniec została tylko garstka ludzi. Marcin ujął butelkę szampana i zaczął wszystkim polewać. - Uwaga! Wznoszę toast za nasze dwie urocze praktykantki. – odrzekł po chwili unosząc swój kieliszek do góry. Było kilka takich toastów, po czym reszta zgromadzonych poszła do domu. Zostali już tylko Jesika i Karolina, ks. Paweł, a także dwóch strażników, którzy zamykali drzwi Starostwa.                  Ksiądz Paweł zaproponował, że odwiezie dziewczyny do domu. Najpierw zawiózł Jesikę, bo chciał, a zarazem musiał porozmawiać z Karoliną na osobności. Ksiądz zabrał przyjaciółkę na plebanię. Uważał, że tam nikt nie będzie im przeszkadzał.                  Gdy wjechali na teren parafii ksiądz zaparkował auto na parkingu przy plebani, po czym oboje udali się do skrzydła dla księży. W skrzydle każdy ksiądz miał własne, małe mieszkanie, składające się z przedpokoju, kuchni

Rozdział jedenasty

Kilka dni później                      Nadszedł wyczekiwany przez wszystkich pracowników zakładu fotograficznego dzień wernisażu. W ostatnim czasie wszyscy ciężko pracowali nad wystawą, którą przewieziono na parę godzin przed uroczystością do Starostwa. Zdjęcia w anty-ramach ustawiono na sztalugach tuż przy Informacji. To właśnie tu odbędzie się uroczyste otwarcie wystawy, na które została zaproszona elita miasta, a także rodzina i przyjaciele obu praktykantek oraz ich nauczyciele ze szkoły. Potem ma odbyć się kolacja.  Kreacja Jesiki                      Wybiła godzina 18 00 . W jednej z łazienek biegały dwie młode praktykantki, w celu wyszykowania się. Obie chcą zabłysnąć, w końcu to ich dzień, a raczej wieczór. Dziewczyny od dwudziestu minut poprawiały makijaż i ubierały się w pięknie sukienki.                      Jesika ubrana była w stylu gotyckim. Krótka, bez ramiączek sukienka i do tego czarno srebrne szpilki podkreślały jej kobi

Rozdział dziesiąty

**************** Hej, dziesiąty rozdział jest krótki, ale jedenasty będzie dłuższy ;) Tak czy inaczej, zapraszam Was do czytania i komentowania ;* Pozdrawiam, Caroline .♥ ****************                      Po powrocie Krystian przyszedł do pokoju siostry i oparł się o framugę drzwi. - Od kogo te kwiaty? - spytał. Czuł, że odpowiedź nie będzie dla niego dobra. - Od księdza Michała. -odparła z obojętnością. - Miał Ci nie zawracać więcej głowy. – wkurzył się. Nie znosił ks. Michała, odkąd go poznał. - To przecież nic złego, że przysłał mi kwiaty. - rzuciła. - Karli! - podniósł głos. - Krystian, wyluzuj. - Karo podeszła do brata. - On sobie za dużo wyobraża. Powinnaś z nim to wyjaśnić. - powiedział. - Wiem. Pogadam z nim jak tylko go zobaczę. - odparła. - Mam nadzieję. - powiedział - A teraz dzwoń do Moniki, bo pewnie się nie może na Ciebie doczekać. - zmienił temat. - Okey. - uśmiechnęła się. - Pozdrów ją ode mnie. - Spoko.                        C

Rozdział dziewiąty

************************************ Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do dalszego komentowania mojego bloga ;** Życzę miłej lektury ;) Pozdrawiam ;) ************************************                    Kiedy Przemek zobaczył, że Karolina bierze z lady kwiaty, poczuł kłucie w sercu. Czyżby zazdrość? Zamyślił się, ale nie na długo, ponieważ Karolina, podczas gdy układała bukiet ukłuła się w palec. - Auć, fuckin’ shit – powiedziała cicho, po czym przyłożyła zraniony palec do ust. - Od kogo kwiaty? – spytał Przemek, gdy wychodzili ze studia. Starał się, żeby w jego głosie nie dało się czuć złości. - Chcesz znać prawdę, czy wolisz kłamstwo? – odpowiedziała pytaniem. - Co za pytanie, oczywiście, że chcę znać prawdę. – rozchmurzył się. - Od księdza Michała. – powiedziała ściszając głos. - Zrobił Ci coś, a teraz przeprasza? – tym razem Karolina poznała, że Przemek się wkurzył. - Czemu od razu przeprosiny, co? Po prostu chciał o sobie przypomnieć. W końcu dawno si

Rozdział VIII

  Po śniadaniu Karolina dokończyła wcześniej przydzielone jej zadanie. W tym samym czasie Jesika zajęła się wkurzaniem Marcina, co udało jej się już po pięciu minutach. Biedny Marcin. Karolina z niewinnym spojrzeniem poklepała kolegę po ramieniu w chwili, gdy przechodziła obok nich. Za moment wybuchła niepohamowanym śmiechem, kiedy Marcin spojrzał na nią błagającym wzrokiem.   Pół godziny później do Karoliny przyjechał ksiądz Paweł, by podać jej dokumenty związane z wyjazdem do Rzymu. Nie rozmawiali długo, bo ksiądz miał za chwilę jechać do Łodzi. Nie chciał się spóźnić na niewiarygodnie ważny dla niego wykład. - Kiedy ksiądz wraca z Łodzi? – spytała. - Jutro po południu już będę. – odpowiedział. - To jutro przyniosę księdzu te dokumenty. - Okey, przyjdź po Mszy, to pogadamy też. – uśmiechnął się. - Dobrze. – skinęła głową i odwzajemniła uśmiech. - A i zadzwoń do księdza Michała. Ma do Ciebie jakąś sprawę. – puścił oczko brunetce, po czym pożegnali się i wyszed

Rozdział VII

          Miała niespokojny sen. Śniła jej się rozmowa dwóch księży, których znała i ceniła, którym bezgranicznie zaufała. - Jak mogłeś? Obiecałeś, że więcej się do niej nie zbliżysz! – krzyczał ks. Paweł, był wściekły na przyjaciela. - Wiem, co obiecywałem. Sprowokowała mnie. Nie mogłem się jej oprzeć. – tłumaczył się ks. Michał. - Jesteś księdzem, pamiętasz? Odpowiadasz również za jej uczucia. - Wiem, dobra?! Wiem.. – wybuchł. - Uspokój się. Dobra, na pewno jest jakieś wyście. – Paweł próbował coś wymyślić. - Człowieku, Karls jest w ciąży! Nosi moje dziecko! – krzyczał. Po tych słowach Karolina obudziła się zalana potem. Chwilę leżała myśląc o tym śnie. - To tylko sen, tylko sen. – powtarzała sobie.           Zerknęła na telefon, by sprawdzić, która godzina. Dochodziła piąta. Dziewczynie nie chciało się już spać, więc postanowiła wstać. Udała się do łazienki, wzięła prysznic, potem poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie.           Siedziała przy stole w j

Rozdział VI

          Po drodze praktykantki mijały knajpkę, do której Karolina czasem przychodziła z księdzem Michałem. Naszła je ochota na zapiekankę prosto z pieca. Po chwili czekały na zamówione jedzenie. - I jak tam, masz już autograf Erica Saade? - spytała z zaciekawieniem Karolina. Eric Saade ;)           Jesika dwa tygodnie temu znalazła w jednym z czasopism adres swojego idola z dopiskiem, że piosenkarz odpisuje na każdy list, do którego dołącza także swoje zdjęcie z autografem. Jess była w niebo wzięta i od razu zabrała się do pisania listu. Karolina pomagała jej w tłumaczeniu, dzięki temu, że Karls ma rodzinę i jedną z przyjaciółek za granicą zna angielski rewelacyjnie. Kuzyn Karoliny, Szymon stara się zawsze rozmawiać z nią po angielsku, za czym ona sama nie przepadała, ale przywykła, dzięki czemu jest najlepsza w klasie pod względem tego przedmiotu. - Jeszcze nie, ale myślę, że jakoś na dniach go dostanę. – uśmiechnęła się – Po drodze zajrzymy jeszcze do hurtowni, muszę k

Rozdział V

            Kilka minut później Karolina była w drodze do liceum, gdzie uczyła się Kinga. Zastanawiała się nad tym, co ma powiedzieć przyjaciółce, i czy w ogóle ją zastanie. Kinga, czy to prawda, że…?; Kinga, Łukasz powiedział mi o… W głowie układała sobie początek rozmowy.             Co jeśli Kinga nie będzie chciała z nią o tym rozmawiać? Albo wkurzy się, że jej przyjaciółka broni jej chłopaka? W końcu on też jest moim przyjacielem. Doszła do tego wniosku, kiedy przekraczała drzwi szkoły. Zdążyła jedynie napisać do Kingi wiadomość, że na przerwie będzie czekała pod automatem z kawą, kiedy za sobą usłyszała znajomy głos. - Karoo! – odwróciła się i spostrzegła Artura. Artur jest dobrym znajomym Kingi i Karoliny. Chodzi do klasy z Kingą. - Artur? Ty nie na lekcji? – uśmiechnęła się. - Wracam z konkursu biologicznego. – oznajmił. - Jak Ci poszło? - Nie jest źle, aczkolwiek mogło być lepiej. – uśmiechnął się. - Daj znać jak będziesz znał wyniki. – poprosiła. - Będ

Rozdział IV

Było już późno. Styczeń, środek zimy. Karolina wracała z ks. Michałem z Warszawy. Uczestniczyli w wykładzie na temat zjawisk paranormalnych. Po zajęciach wyskoczyli na kawę do pobliskiej kawiarni. Zasiedzieli się, przez co wracali nocą. Byli zmęczeni, ale mimo to mieli świetny humor Ksiądz zerkał na dziewczynę co jakiś czas. Wtedy też na nią spojrzał. Ona od dłuższego czasu wpatrywała się w niego. Zdążył zatracić się w jej oczach. Nagle przestał panować nad autem, usłyszeli piski opon. Spojrzeli przed siebie. Białe, przerażające światła zaczęły ich otaczać ...             Obudziła się ze łzami w oczach. Usiadła na łóżku, rozglądając się po pokoju przeczesała dłonią swoje długie ciemno brązowe włosy. Spojrzała na zegarek, było dwadzieścia po siódmej. Doszła do wniosku, że było jeszcze wcześnie i z powrotem opadła na łóżko, biorąc do ręki telefon.  Dostała dwie wiadomości. Jedną od Patryka, a drugą od ks. Michała. Ten pierwszy napisał, że odwiedzi Karolinę w pracy, bo ma do wywo